Skip to main content

Od poniedziałku do środy hasaliśmy po Tatrach. I tak przehasaliśmy ok 90km i nie zliczę ile przewyższeń. Doskonały urlop, nie ma to jak odpocząć.

Zaczęliśmy od Tatr Zachodnich. Poczynając od przejścia na Polanę Chochołowską do schroniska, w którym później nocowaliśmy, pozostawienia tam dużych plecaków i zabranie mniejszych na szlak. Na pierwszy strzał poszła trasa Grześ — Rakoń – Wołowiec-Ostry Rohacz i powrót. Muszę przyznać, że po tamtej stronie Tatr byłam po raz pierwszy (zazwyczaj po polskiej jak i słowackiej stronie wybieram Tatry Wysokie) i mam różne myśli związane z tematem. Po pierwsze, tamta część jest równie piękna, ale jakże różna od wysokich. Te kojarzą mi się ze grzbietami zwierząt, mają bardzo opływowe kształty, a przez środek idą szlaki, które z daleka wyglądają jakby ktoś palcem piasek rozsmarował. Oczywiście jeżeli mówimy o widokach, przeżyciach i wszystkim, co możecie tam spotkać, to warto, warto, warto. Ale warto też pamiętać, że jeśli się tam wybieracie, to lepiej w delikatnie pochmurną pogodę czy też po prostu mniej słoneczną, ponieważ tam cały czas jesteście wystawieni na otwartych grzbietach i nie ma się gdzie schować. Ponadto przy dłuższej wędrówce proszę dobrze zaopatrzyć plecak w prowiant i wodę, bo nie ma tam zbyt wielu schronisk.

Następnego dnia mieliśmy iść m. in. na Starobociański, który od naszego schroniska jest położony dosyć dobry kawałek drogi, choć plany zmieniły się z samego rana, gdyż okazało się że po naszych pięknych Taterkach podskakuje jak sarenka, Paweł, z którym cztery lata temu, po raz pierwszy weszłam na Rysy (i wizawi). Zaproponował on powtórkę spotkania na szczycie po mijającej nam czteroletniej kadencji znajomości. Zatem potrzeba było pół godziny, aby szybko zweryfikować plany. I co powstało?

Zejście ze schroniska to ok. 8km, po czym przejazd do Kuźnic 30min. Zanim ruszyliśmy na szlak była godz. 10:00 więc dosyć późno jak na góry. Niemniej jednak udało nam się zrobić pięknie widokową trasę. Kuźnice-Murowaniec-Czarny Staw Gąsienicowy-Kasprowy Wierch i powrót do Kuźnic. Tam od razu obiadek w Tatrzańskim barze mlecznym (zaraz przy rondzie i serdecznie polecamy), a zaraz po tym…
Wystarczyło kilkanaście minut, by do jechać na pole namiotowe, na którym nocował Paweł z Przemkiem, a ponieważ mieli namiot gigant @regattapolska mogliśmy przenocować w przedsionku, w którym miejsca było chyba więcej niż w sypialni.

Po powitalnym pyfffku (swoją drogą doskonały izotonik, dobry również na zakwasy ), nastawiliśmy budzik na 3:40, bo komu by tam się chciało spać jak góry czekają, a właściwie po to, że chyba cała nasza czwórka, to zwolennicy teorii wychodzenia w góry z samego rana

Dojazd na słowacką stronę zajął ok 1:30. Pierwsze 4 km, które przeszliśmy to asfalt, aż do Popradzkiego Stawu(trochę takiego odpowiednika naszego Morskiego Oka), po czym ruszyliśmy w górę, przy bardzo małym natężeniu ruchu i jeszcze niewielkim słońcu (to również plusy wczesnego wychodzenia na szlak). Przed 9:00 z dumą stanęliśmy na szczycie, chłonąc otaczające nas widoki, niemniej jednak wolałam zejść odrobinę niżej, ok 100m by swobodnie wymościć się na kamieniach i tam w spokoju dłuższą chwilę delektować się otoczeniem. Z godziny na godzinę na szlaku robiło się coraz gęściej, ale w miarę sprawnie udało nam się zejść. Ogromną niespodzianką na szlaku było dla nas spotkanie grupy @28marzen. Był to ich ostatni szczyt do zdobycia w KGP i z tego co dalej obserwowaliśmy udało im się ogromne gratulacje i barwa, bo wyglądało to imponująco. Jak chcecie bliżej poznać projekt i przede wszystkim osoby biorące w nim udział śmiało wchodźcie na ich profil.

Wracając do naszych Rysów, było genialnie, pięknie, cudownie i mogłabym tak wymieniać i wymieniać te epitety. Powiem tylko tak, ekipo dziękuję za wspólną wędrówkę, Paweł do zobaczenia za kolejne cztery lata na dachu Polski.

#tatry #tatramountains #tatrasadventures #mountains #wdrodzedo #gory #trip #poland #active #nature #natureperfection #beautiful #instamood #holiday #friends #freedom #freetime #pic #slovakia