Maj 2020r. W ostatnim czasie, chyba większość z nas, tęskniąc już za normalnością, snuje plany, co zrobi gdy to wszystko się skończy. My też takie plany mamy, to jest oczywiście zrealizowanie naszego projektu #E3dlaPolaków. Jednak w między czasie narodził się inny pomysł, nieco łatwiejszy i bardziej możliwy do zrealizowania.
Brakowało nam jedynie wolnego weekendu. I nagle jak grom z jasnego nieba, spadł na nas ten prezent w postaci wolnego. Nie czekając długo spakowaliśmy się w czwartek, po to, by w piątek, zaraz po pracy ruszyć na niezbadane przez nas jeszcze, ścieżki Niebieskiego Szlaku. Prowadzi on ze Świnoujścia do Dziwnówka. A że z Dziwnówka do Pobierowa dalej można udać się szlakiem czerwonym, naturalnie połączyliśmy drogi by w niedzielę trafić prosto pod drzwi domu.
Start, piątek godz. 17.00 Świnoujście dworzec.
Poprosiliśmy mamę o podwózkę do Świnoujścia i stamtąd ruszyliśmy na plażę , po drodze mijając Gazoport, który swoją konstrukcją robi ogromne wrażenie. Dalej droga jest bardzo prosta, nie idzie się pogubić, wchodzisz na zejście, skręcasz w lewo i wzdłuż linii brzegowej lecisz prosto do molo w Międzyzdrojach.
Początkowo był nawet zamysł by może romantycznie nocować w namiocie na plaży. Jednak nasz nie ma złączonego podłoża ze ścianami, a przy tym wietrze, który hulał w piątek, mogłoby to się jedynie skończyć „romantycznym” uganianiem się za płachtą po plaży. Zatem jednogłośnie zwyciężyła opcja pola namiotowego. Cieplej, ciszej, przyjemniej no i co najważniejsze był dostęp do wody.
Dzień 2 Międzyzdroje – Troszyn 52km
Chyba chęć przygody była na tyle silna, że podświadomie wstałam jeszcze przed budzikiem 4:48. Na spokojnie wykonaliśmy poranną toaletę i zjedliśmy śniadanie, by o 6:30 podjąć wędrówkę. Rozpoczęliśmy ją z grubej rury widokowej, od wejścia do Wolińskiego Parku Narodowego, gdzie są przepiękne tereny leśne i klifowe. Teren przypadnie do gustu nawet tym, którzy bliżej w serduszku mają góry niż morze, ponieważ nie jest płasko i można zaliczyć kilka dobrych podejść. Nie mogę nie wspomnieć o Zalewie Szczecińskim, który zajmuje sporą część trasy i można nacieszyć oko jego widokiem przez sporą cześć trasy. Kolejnym punktem przy którym warto się zatrzymać jest Jezioro Turkusowe. Podczas słonecznych dni efekt świetlny jaki powstaje poprzez odbicie wiązki świetlnej od kredowego dna jeziora, daje nam właśnie kolor turkusu. Można powiedzieć, że to takie nasze ” północne Morskie Oko”. Nieopodal znajduje się również punkt widokowy Zielonka, gdzie można zrobić sobie pauzę na dobrą kawę, o ile macie ze sobą kuchenkę i resztę sprzętu niezbędnego do jej przygotowania.
Musicie uwierzyć mi na słowo, ale rozpuszczalna neska smakuje w takich okolicznościach jak najlepsza kawa świata. Jakby na samym środku punktu czekał na was barista i zaprezentował najpyszniejszy gatunek kawy wraz z wyszukaną metodą jej podania. Generalnie ta część trasy jest bardzo dobrze oznakowana( widać, że niebieski szlak był niedawno przez kogoś odmalowany), natomiast dalszą cześć musicie śledzić z większą uwagą. Najlepszym rozwiązaniem w tym przypadku jest skorzystanie z aplikacji Traseo. Ona poprowadzi was jak po sznurku. Punktem na który szczególnie trzeba zwrócić uwagę, żeby się nie pogubić są Karnocice- skręcamy w lewo przed wejście do centrum wsi.
Jeśli dojdziecie już do Domków u Marcela, to znak, że należy się cofnąć do pierwszego lasu i tam skręcić. Trasa jest zróżnicowana przez leśną, klifową, polną po żużel i asfalt. Dla miłośników przyrody spieszę z wyjaśnieniem, że odcinków asfaltowych w stosunku do całej trasy jest naprawdę niewiele. Jeden z dłuższych to ten przed i za Wolinem, ale to zrozumiałe, że zbliżając się do większego miasta takie odcinki muszą się pojawić. Tego dnia mieliśmy zamiar dojść do miejscowości Piaski Wielkie, czyli wykonać jakieś 55km. Nie udało się, ze względu na to, że między Troszynem, a Piaskami Wielkimi mostek, którym mieliśmy pokonać rzeczkę okazał się ruiną mostku. Zawróciliśmy z trasy, a że był to 52km skusiliśmy się na noclegi w Troszynie(chyba jedyne jakie tam są). Bez pościeli, ale znowu z bieżącą wodą więc #mariantujestjakbyluksusowo.
Dzień 3. Troszyn – Pobierowo 44km start godz. 6:00 koniec 15:30!!!
Zatem, żeby przedostać się do Piasków Wielkich musicie przejść za przejazd kolejowy i skręcić w las w prawo. Stamtąd ścieżka prowadzi do opuszczonego hotelu i dalej do wioski. UWAGA!!!tam koniecznie użyjcie Traseo, bo szlak jest źle rozrysowany. Następnie kierujcie się na Sibin i Kukułowo. Trasa tego dnia poszła nam dosyć sprawnie, bo nie robiliśmy zbyt długich przerw. Myśl o obiedzie u mamy sama niosła nas do domu. Z tym, że nie było tak, że nie robiliśmy ich w ogóle. Mniej więcej co godzinę wchodził baton i woda co pół godziny.
Pamiętajcie zawsze, że nie może wam być szkoda czasu na takie rzeczy, bo na pustym baku daleko nie pojedziecie. Jedna dłuższa przerwa jaką zrobiliśmy, to na „preobiad” na Orlenie w Kamieniu Pomorskim. Stamtąd do Dziwnówka udaliśmy się równoległą trasą do wyznaczonej. Po czym został nam do pokonania odcinek szlaku czerwonego do Pobierowa wiodący przez lasy i częściowo wzdłuż klifu w rezerwacie przyrody.
Dodatkowy bonus na jaki trafiliśmy to pogoda. Miało lać cały weekend, a jednak niebo było dla nas bardziej łaskawe i tylko pierwszego dnia trochę posiąpiło, natomiast końcówka trasy była wręcz słoneczna. Brakowało nam jakiejś choćby małej wyrypy od kiedy wróciliśmy z Hiszpanii. Cieszę się, że mogliśmy zadziałać w ten weekend i odkryć takie perełki tak niedaleko nas.
Łącznie 110km
Start: piątek 17:00 Koniec: niedziela 15:30
Co zabraliśmy? Ciuchy: 3 koszulki, 2 bluzy, 2 pary spodni(1 przeciwdeszczowe), kurtka chroniąca od wiatru i deszczu.
Apteczka: plastry, sudokrem, suplementy i elektrolity, stoperan, przeciwbólowe i odkażające.
Kosmetyczka: szczoteczki, pasta, płyn bio do wszystkiego, chusteczki nawilżające, kremik do ryjka manasluoutdoor.
Jedzenie: zupki chińskie, kabanosy, chleb tostowy, konserwa, żelki, batony.
Pozostały sprzęt: kuchenka gazowa, zestaw turystyczny( garnek, sztućce, kubki), zippaki malokacomfortwear, namiot, ręcznik, sandały, kije.
Co się przydało? WSZYSTKO